Zaczynając pisanie poprzedniego tekstu, myślałam o winie, o którym zaraz przeczytacie… Jednak długie próby kontaktu z producentem sprawiły, że pod lupę wzięłam Fairhills. Zresztą, wtedy nie miałam jeszcze ani jednego z tych win. To znaczy miałam, ale nie fizycznie… A, uwierzcie mi, że wino to musiało przebyć długą drogę, żeby wreszcie do mnie dotrzeć. A zaczęło się od facebooka…
Pewnego dnia, przeglądając przypadkowe zdjęcia win, trafiłam na takie, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Było to owe wino z rowerem na etykiecie. Zaczęłam więc googlować, gdzie jest dostępne. I znalazłam. Na Węgrzech. Tutaj pojawiły się pierwsze schody, ponieważ maile z zapytaniem do producenta i sklepów pozostały oczywiście bez odpowiedzi. Ale może było to spowodowane faktem, że z węgierskiego pamiętam niewiele poza „Polak, Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki”. No i z tą szklanką to by się zgadzało, bo akcja poszukiwawcza, którą przeprowadziłam na FB, przyniosła szybsze efekty niż się spodziewałam.
Zamieszczam więc tutaj serdeczne podziękowania dla Adama, który przywiózł wino z Węgier i dostarczył je do Poznania. Dziękuję Adam! 🙂
W Poznaniu wina (bo jak się później okazało były dwa) przeleżały prawie pół roku (tutaj z kolei dziękuję Natalii i Bartkowi, którzy się nimi dzielnie opiekowali i ich nie wypili). No i wreszcie, po przemierzeniu połowy Polski dotarły do mnie!
Wróćmy jednak do początku ich drogi… Z lekcji historii pamiętam, że losy Węgier były dość burzliwe. Jednak, ani okupacja turecka, ani Habsburgowie nie doprowadzili do upadku węgierskich winnic. Dokonał tego dopiero socjalizm, po upadku którego i prywatyzacji w latach 90-tych, węgierskie wina znowu zaczęły wracać do łask.
Węgry nie są dużym krajem, ale wina stamtąd pochodzące są zróżnicowane. Obecnie zarejestrowane są tam 22 regiony winiarskie. Na północy przeważają wina białe, z endemicznych odmian takich jak Furmint i Hárslevelü, Cserszegi Füszeres, Irsai Olivér i Királyleányka oraz międzynarodowych: Olaszriezling, Müller-Thurgau, Muscat Ottonel, Pinot Gris i Traminer. Im bardziej na południe, tym więcej upraw gron ciemnych z odmian Kadarka, Kékfrankos (czyli Blaufrankisch), Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc, Merlot, Pinot Noir, Zweigelt oraz Kékoporto (Blauer Portugieser).1 No i właśnie na południu się zatrzymamy. Dokładniej w Szekszárd.
Szekszárd to jeden z najstarszych i największych regionów winiarskich Węgier, położony na południu kraju, około 150 km na południowy zachód od Budapesztu. Na Węgrzech jest to region o najdłuższym sezonie wegetacyjnym. Lata są tutaj gorące, a zimy łagodne. Przede wszystkim dojrzewają tu ciemne odmiany winogron. Kadrka, Kékfrankos i Zweigelt oraz Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc, Merlot i Syrah rosną na lessowych wzgórzach oraz czerwono i czarnoziemach. Występują tutaj także białe odmiany, ale w zdecydowanej mniejszości. Są więc Chardonnay, Zöldveltelini i Olaszrizling oraz lokalne Fürtike. Nie brakuje też różu. To nawet tutejsza specjalność. Ciemnoróżowy siller i jaśniejszy fuchsli – świeże, owocowe, krótko macerowane wina o niskiej zawartości alkoholu są reklamą regionu.
Mieszkańcy Szekszardu zajmują się produkcją wina nieprzerwanie od czasów cesarstwa Rzymskiego. Ponoć wina z Szekszárd były ulubionymi trunkami sławnego kompozytora – Franciszka Liszta. Zachwycał się nimi również ówczesny papież Pius IX, który pisał w 1865 roku w liście : ”To szekszárdzkie wino chroni moje zdrowie i umysł”. Z kolei Francuzi importowali Kadarkę z Szekszárd jako jedyne wino dorównujące ginącym crus i mogące je zastąpić, kiedy Europę dotknęła klęska filoksery i zaczęło brakować wina.2
Wiele lat po klęsce filoksery, w Szekszard winami zaczął zajmować się Tamás Dúzsi. Swoją przygodę rozpoczął w 1964 roku w liceum enologicznym, które ukończył jako inżynier ogrodnictwa, specjalizując się w uprawie winorośli i enologii. Z tą wiedzą mógł zapewnić swoim roślinom najlepszą opiekę. Tamás kontynuował edukację na Uniwersytecie w Pécs, gdzie uzyskał dyplom z nauczania wychowania fizycznego. Dzięki zamiłowaniu do sportu Tamás do dziś ma świetną kondycję i nadal kocha sport. Szczególnie kolarstwo, jednak swoje życie poświęcił enologii. Był nauczycielem, konsultantem, a następnie producentem wina. Przy okazji warto wspomnieć, że Tamás Dúzsi jest członkiem Węgierskiej Akademii Wina oraz Magyar Bormíves Céh (to też coś węgierskiego 🙂 )
Zanim nastał na Węgrzech komunizm, rodzina Dúzsi miała w posiadaniu wspaniały pałac. Ale jak wiadomo, później wszystko musiało należeć do państwa. Jednak na początku lat 90-tych po transformacji politycznej na Węgrzech, w ramach kompensacji gruntów Tamás mógł pozwolić sobie na kupno 3,3 ha ziemi z uprawianymi Kékfrankos. Krok po kroku, w pocie czoła i trudach pracy Tamás oficjalnie w 1994 roku otworzył winnice, która obecnie przynosi ponad 400 ton winogron rocznie i jest okolicznym liderem.
Poza tym rodzina posiada winnicę w Görögszó (to ponoć stąd pochodzą najlepsze czerwone wina Kékfrankos i Cabernet Sauvignon w Szekszárd). Ostatnio także rodzina Dúzsi pozyskała winnicę Olaszrizling (Welshriesling) w regionie winiarskim Tolna, na obrzeżach miejscowości Fácánkert. Obecnie Dúzsi posiadają łącznie 26 ha własnych winnic, ponadto wynajmują 17-hektarowy grunt i skupują winogrona z kolejnych 15 hektarów.
Każdego roku Dúzsi kupuje ze starych plantacji (tych powyżej 80-letnich) – Kisbödő and Palánki-hegy, wi
nogrona do produkcji Kadarki, które jest winem produkowanym w charakterystyczny sposób – fermentacja następuje w dużych, otwartych kadziach, a starzenie się w wielkich baryłkach dębowych.
Nie bez powodu Tamás Dúzsi bywa nazywany w regionie KRÓLEM WIN RÓŻOWYCH. Dzięki
swojej ugruntowanej reputacji i liczbie sprzedawanych każdego roku butelek, wiodącym produktem dla Dúzsi jest różowe wino. Ale oczywiście poza tym produkują także lekkie, owocowe białe wina oraz wysokiej jakości, długo leżakujące w dębowych beczkach czerwone. Łącznie dostarczają na rynek około 25 różnych typów win. Gdyby ktoś miał ochotę, to myślę, że najlepiej pojechać tam osobiście i się przekonać. Z pewnością można liczyć na wycieczkę rowerową dookoła winnicy, bo rowery, to jak już wspomniałam druga miłość Tamása.
I właśnie z niej zrodził się pomysł na wino, którego nazwa i etykieta przypomina słynny Tour de France. Zresztą kolarstwo to ulubiony sport całej rodziny Dúzsi. Tamas ma obecnie 67 lat i 2-3 razy w tygodniu pokonuje dystanse 50-60 km w nieco ponad dwie godziny. Jego synowie także uprawiają kolarstwo, a jeden z nich twierdzi, że dobra kondycja ojca to zasługa wina 🙂
Z zamiłowania do kolarstwa zrodził się pomysł na kolejne wino. Le Tour de Dúzsi. Zresztą to nie jedyne wino, które powstało z natchnienia TdF. Jakiś czas temu pisałam o Ventoux, przez które wiódł jeden z etapów wyścigu. Dla przypomnienia, można przeczytać TU. No i najważniejszy w tym roku to chilijski Cono Sur, ale to historia na oddzielny wpis, i to zapewne nie jeden 🙂Nie tylko nazwa przypomina Tour de France. Etykiety występowały w kilku wersjach kolorystycznych, nawiązując do koszulek liderów poszczególnych etapów najbardziej znanego touru. Tak więc była już żółta, zielona, w czerwone kropy (tak, tak, to ta od Majki – króla gór 🙂 ) i biała. Ja mam wersję pomarańczową. Takiej koszulki nie ma. Być może ma przypominać kolor z logotypu TdF.
Projektantem etykiety był Géza Ipacs, z którym nie ma możliwości się kontaktować. To znaczy historia jak zwykle – maile pozostają bez odpowiedzi. Géza zajmuje się projektowaniem etykiet od dawna. Jego prace są bardzo kreatywne i nigdy nie są nudne. TUTAJ możecie przeczytać świetny artykuł o nim. Oczywiście po węgiersku. Google translator okazuje się tutaj być bardzo pomocnym narzędziem do zrozumienia tekstu 🙂
Wino produkowane jest od 2005 roku. Leżakuje przez rok w dużych, dębowych i tym razem węgierskich, a nie francuskich beczkach. Każda z tych beczek ma pojemność około 1000 – 1200 l.
Co do zawartości butelki… No nie mogę jej otworzyć… A zaleźć informacje o węgierskim winie po polsku… Zapomnijcie. Po angielsku… to już prędzej, ale nie jest lekko. Le Tour de Dúzsi to wytrawne wino o zawartości alkoholu 12,5%. W winie można wyczuć smak kwaśnej wiśni, dzikiej róży, żurawiny i ciemnej czekolady. Jest to wino o średniej intensywności. Jest takie trochę owocowe i trochę pikantne.
Myślę, że jednak niebawem uda mi się przekazać Wam nieco więcej informacji na temat jego smaku, bo właśnie odkryłam, że wina z tej winnicy dostępne są w http://winoman.pl/.
Ostatnia informacja jaką uzyskałam od producenta jest taka, że pomarańczowa etykieta jest stara i niebawem powinna pojawić się nowa. Także do działa i szukamy 🙂
1Winoman.pl
2Kurdesz.com