Początek roku zazwyczaj przynosi dużo zmian. A raczej postanowień, za którymi powinny iść zmiany. Rzucę papierosy (akurat ja nie palę), będę chodzić regularnie na siłownię, przeczytam 54 książki w ciągu roku, zapiszę się na kursy, będę miła (chyba zazwyczaj jestem) i tak dalej i tak dalej. Na mojej liście znalazło się postanowienie, aby dodawać tu, co najmniej jeden wpis miesięcznie. Rok zaczął się więc intensywnie. Wzmożony research w internecie, maile do sklepów i producentów, wyjazdy za granicę, połączone ze zwiedzaniem sklepów z winami. Wszystko, jakbym nie miała o czym pisać, a w kolejce do opisania czeka ponad 100 butelek. Jest zatem w czym wybierać. Postanowiłam także opisywać tutaj wypady rowerowe, podczas, których udaje mi się znaleźć nowe butelki. I właśnie za taki, mogę uznać niedawny wyjazd do Portugalii.
No dobra, przyznaję się, że do Faro nie jechałam z nastawieniem, że uda mi się znaleźć jakiekolwiek wino. Oczywiście, miałam nadzieję, że a nuż widelec coś się znajdzie, ale priorytety były inne… Miał być rower, bieganie, gotowanie, ale na pewno nie wizyty w sklepach z winami. A jednak! 🙂
Ale od początku. Położone w południowej Portugalii Faro jest stolicą regionu Algarve, słynącego z najpiękniejszych plaż tego kraju. Faro znajduje się na skraju Ria Farmosa, czyli parku przyrodniczego znanego na całym świecie ze słonowodnych lagun i mnóstwa ptaków, które mają tam wymarzone warunki do życia. Za Ria Farmosa rozciągają się trzy piaszczyste wyspy, na których znajdują się najsłynniejsze plaże Faro. O takie, jak te:
To bardzo istotne, ponieważ (wstyd się przyznać) ja do nich nie dotarłam… Ale byłam na innych, też ładnych! Ten niedosyt z pewnością jest jednym z powodów, dla których chcę wrócić do Portugalii.
Nie chcę, żeby zrobiło się tutaj zbyt turystycznie, więc plaże polecam, jako wspaniałe miejsce do organizacji pikników, oczywiście z winem. Są czyste i szerokie. Trochę jak nad Bałtykiem 🙂 Tylko temperatura 20 stopni wyższa.Oddalając się od plaż, w głąb lądu zaczynają się Góry Monchique, z najwyższym szczytem La Foia, ponad 900 m.n.p.m. Aż tam nie dojechałam, ale warto wjechać chociaż na te niższe. Mają w sobie coś wyjątkowego. Przestrzeń ma w sobie coś wyjątkowego. Widoki są wspaniałe.Warto także poświęcić dzień na samo Faro, ponieważ jest bardzo malownicze, szczególnie w obrębie tzw. Starego Miasta, otoczonego murami i skrywającego wiele architektonicznych perełek. W samym sercu tej części Faro zlokalizowana jest katedra Sé (Sé de Faro). To przepięknie zdobiona świątynia z ołtarzem pochodzącym z przełomu XVII i XVIII w. i zabytkowymi organami kościelnymi. (Ciekawostka: Katedra Sé de Faro została doszczętnie spalona podczas inwazji wojski angielskich pod Earl of Essex w 1596 roku i odbudowano ją dopiero w XVIII w.) Płacąc 2 euro można zwiedzić Katedrę, wieżę zegarową, z której rozlega się panorama na całe Faro, pobliski park – Ria Formosa Natural Park, Muzeum Archeologiczne (Museu Arquelógico), Ratusz i bramę wprowadzającą za mury miasta – Arco da Vila. No i oczywiście na Ocean. Przed Katedrą jest plac, do okoła którego rosną pomarańcze. Jest ich tyle, że chyba nawet nikomu nie chce się ich zrywać. Odniosłam wrażenie, że są traktowane jak u nas mirabelki.
Oczywiście zabytków jest dużo więcej, ale ich odkrywanie pozostawiam Wam. A może, tak jak ja, natkniecie się na starożytne ruiny w Estoi 🙂
Myśląc o Portugalii, na myśl przychodzą Wam zapewne wina z Biedronki. Vinho Verde czy Douro. Ale czy w okolicach Faro można znaleźć coś ciekawego? Nie mam pojęcia. Na szczęście są w internecie bardziej doświadczeni ode mnie i w tym przypadku polecam wpis Blurppp. Jest tam sporo informacji o Algarve, jako o regionie winiarskim. Oprócz ogólnych wiadomości, znajdziecie także kilka szczegółów o niewielkich winnicach m.in. Quinta da Penina autorskiego pomysłu Joao Mariano. Liczyłam jednak, że gdzieś, chociaż w oddali, dostrzegę jakąś winnicę. Nic. Za to połacie sadów pomarańczowych jest normą.
Zwiedzanie z perspektywy siodełka rowerowego ma wiele zalet. Jedną z nich jest wolność, ale także łatwość zatrzymywania się. Na przykład w każdym mijanym sklepie z winami. I tak właśnie stało się ostatniego dnia, kiedy pojechałam za potrzebą znalezienia znaczków pocztowych do pobliskiej miejscowości Vilamoura. I zgadnijcie co się stało? Ostatni dzień, ostatnia przejażdżka, prawie bez nadziei na znalezienie jakiegokolwiek wina. I co? Voila! Dwie butelki!
Wino Virgo ( z łaciny panna) to bardzo szczególny przypadek, ale o tym później. Virgo powstaje w rodzinnej firmie, której działalność rolnicza sięga 1839 roku. Obecnie majątkiem zarządza czwarta generacja potomstwa. Ziemie i posiadłości odziedziczone po babci, Marii Ana Rosado Cortes Bagulho, zostały niegdyś rozdzielone pomiędzy pięcioro dzieci… Ale skąd babcia miała aż tyle ziemi? No tu musimy sięgnąć nieco wstecz…
W 1348 roku umiera Vicente Martins Curvo – pierwszy właściciel Torre do Curvo [Torre de Curvo de Cá, Torre de Curvo Dálem (obecnie Torre do Frade) i Torre da Alvarenga]. W swojej ostatniej woli, posiadłość zostawił Zakonowi Świętego Augustyna, który pozostał jej właścicielem przez kolejne 500 lat. W międzyczasie zakon zbudował kaplicę w kościele Matriz de Vieiros. Opieka nad obiema wieżami (Cá i Dalém) należała do dwóch różnych zborów tego samego zakonu. Jedna z kongregacji okazała się bardziej liberalna niż druga, co skutkowało zmianą nazwy Torre do Curvo Dalém na Torre do Frade. Dekretem z 28 maja 1834 roku ogłoszono wygaśnięcie zakonów. Nastąpiła inkorporacja aktywów ze wszystkich zakonów do skarbu państwa, a następnie sprzedaż na publicznych aukcjach. Teren podzielono na działki i sprzedano. Torre do Frade została kupiona przez António Joaquima de Sousa Zuzarte w 1839 roku za kwotę 14 réis (ówczesna waluta) i to była bardzo dobra cena, bo w 2002 roku 1 euro = 200482 réis.
W 1900 roku António przekazał nieruchomości swojemu synowi, Francisco João de Sousa Zuzarte, który ożenił się z Marią Terezą de Matos Cortes Zuzarte. Para nigdy nie miała dzieci, ale była odpowiedzialna za wychowanie swojej chrześnicy, Marii Ana Rosado Cortes, która po śmierci obojga opiekunów, przejęła majątek i zarządzała nim wraz z mężem Luísem Alfredo Carvalho Bagulho. Luís Alfredo był synem właściciela Torre do Curvo, a więc oba majątki połączyły ponownie, po 605 latach od śmierci pierwszego właściciela.
Już wiem, skąd czerpano inspirację do telenoweli brazylijskich…
Kiedy, w 1971 roku umiera Luís Alfredo Carvalho Bagulho nieruchomość jest wynajmowana, a w kolejnych latach, po reformie rolnej jej aktywa są niszczone. Dopiero po 1979 roku ziemia powoli wraca w ręce Marii Ana, która rozdziela ziemię pomiędzy piątkę swoich dzieci. Troje z nich: Francisco, Teresa i Luísa jednoczą ziemię, aby w 1980 założyć Stowarzyszenie Rolnicze. Przez kolejne lata rodzina użyźnia gleby, buduje kilka tam, przekształcając hektary suchych terenów w nawadniane. Do momentu budowy winnicy, która rozpoczyna się w 1999 roku, rodzina Bagulho zajmuje się uprawą zboża, drzew na pozysk korka oraz hodowlą bydła. W 2001 roku plantacja obejmuje 24 ha czerwonej winorośli z następującymi odmianami:
• Aragonez – 13,5 ha
• Trincadeira – 6 ha
• Syrah – 2,5 ha
• Alicante Bouchet – 2 ha
Z pierwszych zbiorów z 2004 roku powstało wino Torre do Frade Reserva 2004. Jest ono wysoko oceniane i zdobyło m.in. złoty medal MundusVini w Niemczech oraz wygrało Konkurs Wina Butelkowego w Santarém. W 2007 roku posadzonych zostaje 3 ha Viognier i 4,5 ha Arinto, z czego po dwóch latach powstaje pierwsze białe wino Torre do Frade Viognier 2009. W tym samym roku rodzina buduje Muzeum Wina i salę degustacyjną w posiadłości Torre do Frade.
Pierwsze Virgo powstaje w 2010 roku. Poniżej kilka informacji na jego temat.
O winnicy
Powierzchnia winnic dla wina: 3,5 hektara
Rodzaj gleby: średnio brązowe łupki
Odmiany używane w mieszance: Syrah (21%) Trincadeira (27%), Alicante Bouschet (10%) i Aragonês (42%)
Średnia produkcji: 10 000 kg/ha
Metoda podlewania: drop-by-drop
Zielone przycinanie: nie
Leczenie zapobiegające klastrom: nie
Zbiory: ręczne
Data zbioru: 29 sierpnia – Aragonés; 3 września – Syrah, 8 września – Alicante Bouschet i Trincadeira
Okres zbiorów: od 6:30 do 11:00
O produkcji wina
Fermentacja alkoholowa: fermentor stożkowy Inox
Fermentacja mlekowa: w fermentatorze
Okres fermentacji: 9 dni
Temperatura fermentacji: 26ºC (78,8F)
Dojrzewanie
Okres dojrzewania: 10 miesięcy w beczkach 225-litrowych
Rodzaj drewna: dąb francuski, drugie i trzecie użycie
Rodzaj starzenia: częściowe; 40% w beczkach, 60% w stali nierdzewnej
Butelkowanie: październik 2011 roku
Rodzaj butelki: Bordalesa Reserva Alta
Produkcja: 30.000 butelek o pojemności 0,75 l
Analiza
Zawartość alkoholu: 12,6%
Całkowita kwasowość: 5,7 g/l
PH: 3,44
Zalecenia
Temperatura podawania: 15°C / 59°F
Temperatura konsumowania: 18°C / 64°F
Łączenie z potrawami: główne danie, przypieczone i intensywne potrawy, najlepiej gotowane w piecu, ryby lub czerwone mięso.
Przechowywanie
Pozycjonowanie butelek: poziome
Temperatura: od 13°C/57,2°F – 16°C/60,8°F
Wilgotność: od 70% do 80%
I kilka informacji o białym Virgo.
O produkcji wina
Fermentacja alkoholowa: fermentor stożkowy Inox
Okres fermentacji: 9 dni
Temperatura fermentacji: 15°C/19°C (59F/66,2F)
Dojrzewanie
Rodzaj starzenia: 100% partii w fermentatorze ze stali nierdzewnej
Butelkowanie: marzec 2011 roku
Rodzaj butelki: Bordalesa Reserva Alta
Produkcja: 6000 butelek o pojemności 0,75 l
Analiza
Odmiany używane w mieszance: Viognier (100%)
Zawartość alkoholu: 11,5%
Całkowita kwasowość: 6,1 g/l
PH: 3,18
Kolor: bardzo delikatny zielony
Zapach
Na początku uwalnia się zapach wielu tropikalnych owoców.
Smak
Wino jest lekkie, z dużą mineralnością (odsyłam TU do wytłumaczenia tego słowa, bo sama nie do końca je rozumiem…), prawdopodobnie za sprawą łupkowej gleby, na której uprawiana jest winorośl. Owocowy posmak jest świeży w ustach, a z kolejnym łykiem uwalnia się eksplozjąa tropikalnych aromatów, aby na długo pozostawić pyszny posmak.
Zalecenia
Temperatura podawania: 8°C – 10°C
Łączenie z potrawami: doskonale komponuje się z sałatkami i owocami morza, jest idealne do białych mięs i grillowanych ryb bez dużej ilości przypraw ( najlepiej przyprawić je oliwą z oliwek, masłem i ziałami).
OCENA
Klasyfikacja: Wielki Złoty Medal w konkursie Mondial de Bruxelles
Dlaczego na początku napisałam, że przypadek tego wina jest szczególny? Etykiety Virgo są wynikiem prac konsumentów, którzy wypili (zapewne co najmniej jedną) butelkę Virgo w ubiegłym roku. Producent rzucił im wyzwanie, aby narysowali, na specjalnie przystosowanej do tego etykiecie, fragment wspomnienia, który kojarzy im się z tym winem.
Dlaczego? Na to pytanie odpowie Wam poniższe nagranie.
A tutaj wyjaśnienie, jak powstawały etykiety.
Efekty? Sami zobaczcie!
A oto projekt finalny etykiet:
I ja postanowiłam zrobić swoją etykietę! Jak Wam się podoba?
O winie pisali nawet dziennikarze BBC. Artykuł dostępny tutaj.
Mam nadzieję, że uda mi się wrócić niebawem do Portugalii i odwiedzić Torre do Frade, aby potwierdzić Wam, że stworzone jest przez prawdziwych pasjonatów, którzy uwielbiają dzielić się ich stylem życia i doświadczeniem z każdym, kto wpada na wizytę. A podczas niej jest co robić. Można skorzystać z wycieczki z przewodnikiem, na przykład wybrać się na „Safari lądowe”. W 2013 roku Torre do Frade organizowało program Wine Harvesting 2013, dzięki któremu można było rozpocząć dzień o godzinie 9.30, zbierając winogrona, odwiedzając posiadłość i imponujące piwnice z XVII wieku, gdzie wino zostaje poddane starzeniu. Wizyta kończyła się znakomitym obiadem w Muzeum Rolniczym Torre do Frade, gdzie można było skosztować regionalnych potraw i spróbować produkowanych tam win. Robię się głodna na samo wspomnienie pysznych (i tanich!) portugalskich stejków z portugalskiego Pingo Doce 🙂
Cena wspomnianej imprezy oscylowała w okolicy 35€ od osoby. Czy nadal jest taka możliwość? Nie wiem. Polecam skontaktować się z producentem mailowo: [email protected] lub telefonicznie +351 96 381 95 22. Dla tych, którzy chcą zatrzymać się w regionie, Torre do Frade chętnie poleci hotele, alternatywne programy i wizyty u sąsiednich producentów wina. Sama posiadłość jest prawdziwym zabytkiem historycznym, bo jak wspominałam, od 1384 do 1834 roku był to klasztor.
Nie pozostaje nic innego, jak szukać biletów. Chcąc udać się w tamten rejon, najlepiej chyba lecieć do Lizbony, ewentualnie piszcie w komentarzach, co polecacie.
Ah, a gdybyście i Wy mieli ochotę zaprojektować swoją etykietę, to polskim dystrybutorem jest WineTellers. Poniżej mapa do sklepu, w którym je znalazłam.